29 września 2012

Harry : )



- jesteś pewien, że chcesz to zrobić? - Zapytałam siedząc w samochodzie.
- człowiek nie ma żadnych wątpliwości żeby coś zrobić z miłości. My musimy być razem, to jest jedyna rzecz, która mnie ratuje. - Powiedział i zapalił silnik. Odjechaliśmy z pod mojego domu w pośpiechu. Moją miłość z Harrym nie popierał mój tata w żadnym stopniu. Harry nie był zwykłym chłopcem. Mimo słynnego zespołu, w którym jest miał doczynienia z mafią, policją, FBI. I to nie w dobrym znaczeniu. Można powiedzieć, że był przestępcą. Mimo tego kochała go, lecz nasza miłość jest zakazana jak miłość Romea i Julii. Codziennie słuchałam wykładów ojca na temat Harrego. Miałam tego dość. Właśnie w tym dniu zadzwoniłam do Harrego, aby uciec z nim na zawsze.
-, ale wiesz, że mnie będą szukać. - Przerwałam ciszę.
- nie obchodzi mnie to.. Po prostu chce z tobą być. Kocham cię i będę cię chronił dopóki mnie nie zabiją. Jestem w stanie poświęcić wszystko, aby twój tata mnie polubił. Lecz kotek, słuchaj, ja nie jestem czysty. Mam na koncie parę napadów, kradzieży, porwań. Lecz to robiłem dla mafii. W końcu, kiedy im się sprzeciwiłem zaczęli nasyłać na mnie policję. Moje życie to ciągła ucieczka. Przepraszam, że cię w to wciągam. - Spojrzał mi prosto w oczy.
- Hazza proszę, patrz na drogę. Ja sama tego chciałam. Mój tata jest potężniejszy niż myślisz. On wszystko zrobi, aby mnie odzyskać. Nie znasz go do końca. Harry, on cię szuka żeby cię zabić. On już nie chce cię wpakować do więzienia. Dla niego więzienie to za mało. - Powiedziałam kładąc mu rękę na udzie.
- kocham cię... - Odpowiedział. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam numer mojego taty. Odebrałam niepewnie.
- tak tato? - Spytałam słodkim głosem.
- daj mi tego skurwysyna do telefonu. - Powiedział a ja wykonałam jego rozkaz.
- słucham pana.. - Powiedział ironicznie Harry.
- Nie żyjesz. Już ja o to zadbam. Jeżeli nie oddasz mi córki do końca tego dnia możesz się z nią pożegnać.
- to nie mam nic do stracenia. Kocham pańską córkę. Nic tego nie zmieni. - Odparł Hazza. Wyrwałam Harremu telefon.
- Tato, to ja chciałam uciec.. Mam w dupie twoje słowa. Nie obchodzi mnie już nic. Nie znajdziesz mnie i nawet nie szukaj, bo nigdy nie wrócę. Jeżeli zabijesz Harrego ja się zabije. Rozumiesz.. Dowiedzenia tato.-Otworzyłam okno i chciałam wyrzucić telefon.
- nie.. - Krzyknął
- trzeba się go pozbyć. - Odpowiedziałam w panice.
- nie w taki sposób. Wyjmij baterie, kartę trzeba złamać. Inaczej nas namierzą. - Powiedział. Zrobiłam wszystko, co mi kazał.
- A co z telefonem. - Zapytałam.
- Otwórz okno i żuć mi go pod koła.- Powiedział. Wyrzuciłam telefon i widziałam tylko jak inne samochody go rozjeżdżają.
- a teraz gdzie jedziemy. - Spytałam.
- do Louisa.. - Powiedział Harry zjeżdżając z trasy na krętą uliczkę.
- Przecież mój ojciec go zna. - Odparłam.
- nie do tego Louisa, do innego. On nam zapewni nocleg, wyżywienie i możemy zostać u niego jak najdłużej.

*Oczami Harrego.*

Nie wiedziałem czy dobrze robię wciągając [T.I] w to wszystko. Mogła ona mieć lepsze życie. Ja już nie mam życia. Muszę się ukrywać, ale nie ona. Podjechałem pod przyczepę Louisa. Zaparkowałem samochód przed przyczepą.
- koniec wycieczki. Pocałujesz Hazze? - Zapytałem. Za moją prośbą dostałem soczystego buziaka.
- A teraz, co? - Zapytała.
- Teraz to wysiądź, muszę jechać pozbyć się samochodu. Twój ojciec już go zna. - Powiedziałem i odpaliłem silnik.
- Jadę z tobą. - Nalegała. Nie mogłem się jej oprzeć. Wsiadła do samochodu.
-, Ale wiesz, że później pieszo musimy wracać. - Powiedziałem odjeżdżając.
- i to mi chodzi. - Powiedziałam. Jechałem polnymi drogami aż w końcu dojechałem do zboczu góry.
- Teraz wysiadamy. - Powiedziałem i szybko wysiadłem, aby zdążyć otworzyć [T.I] drzwi. Polałem samochód benzyną, popchnąłem go lekko w stronę zboczu góry, wrzuciłem zapalniczkę do środka samochodu gdzie był on polany benzyną i ze-pchałem. Widać było tylko jak samochód stacza się z góry. Na końcu wybuchł.
- koniec atrakcji. - Powiedziałem przytulając dziewczynę od tyłu.
- i co teraz.? - Zapytała.
- teraz wracamy do Louisa, on nam da kasę, samochód, przyczepę, w której będziemy spać. Przepraszam, że będziesz musiała spać w przyczepie. - Pocałowałem jej czoło.
- Nic nie szkodzi. A Louis ci to wszyto da.? - Zapytała.
- Tak. Jest mi winien bardzo dużą przysługę. - Powiedziałem.
-, Jaką?.
- na pewno chcesz wiedzieć.? - Złapałem jej rękę i prowadziłem polnymi drogami do Louisa.
- uratowałem go. Pomogłem mu uciec z paki, zmyliłem FBI i policję, wyczyściłem mu konto, nie ma on żadnych przestępstw. A pieniądze ma, z napadu na bank.
- a sobie, czemu nie wyczyściłeś konta. Moglibyśmy teraz być razem. - Powiedziała wtulając się we mnie.
- przecież jesteśmy. A sobie nie mogę. Próbowałem, lecz nie mogę. Dostałem się tylko na konto Louisa, nie moje. Moje jej strzeżone. Mnie już nic nie uratuje. - Powiedziałem gładząc ją po włosach.

*Oczami [T.I]

Trzymając się z Harrym za ręce szłam wtulona w niego. Cieszyłam się z życia. Wcale nie przeszkadzało mi to, że muszę mieszkać w przyczepie lub, że on jest przestępcą. Nic się nie liczy tylko nasza miłość. Gdy doszliśmy do przyczepy Louisa, Harry wszedł po woli ciągnąc mnie za sobą.
- Siema stary. - Harry przywitał się z wysokim brunetem.
- cześć. - Powiedziałam krótko.
- Oj, Harry, Harry. Coś ty narobił znowu, wiesz, że cię już szukają. Mówią o tobie i jak mniemam o tej pięknej pannie. Wszędzie.
- Eeee. Tam. Damy rade. Nie jest tak źle. - Powiedział spokojnie Harry.
- boję się o ciebie. Lepiej uważaj na siebie i oczywiście na twoją śliczna dziewczynę. Pamietaj jest, twoim dłużnikiem. - Powiedział wyciągając z kieszeni papierosy.
- A właśnie w sprawie tego. Słuchaj potrzebuje trochę kasy, samochód i jakąś przyczepę. - Powiedział Harry a ja w między czasie oglądałam wnętrze samochodu. Zauważyłam zdjęcie Louisa z jakaś dziewczyna.
- hej, Louis, co to za dziewczyna. - Zapytałam.
- Aaaaa.. To Sophie. - Zamilkł i schował twarz w dłonie.
- powiedziałam coś nie tak? - Zapytałam Hazzy.
- później ci powiem. Dzięki stary za pomoc. Trzymaj się. - Wyszliśmy z przyczepy i ruszyliśmy w drogę.
- powiesz mi, o co chodzi z Sophie. ? - Zapytałam
- Sophie to była dziewczyna Louisa. - Odpowiedział.
- To, czemu już nie jest, nie układało im się czy coś? - Zapytałam.
- nie, nie w tym rzecz. On się kochali. Tylko raz Louis został złapany przez mafie, strzelali do niego, lecz Sophie zastawiła go swoim ciałem. Dostała parę razy w brzuch i klatkę piersiową. Stracił on Sophie jak i za równo Jamesa. Sophie była w ciąży. Jednak podczas strzelaniny dostała w brzuch. Nie dało jej się uratować. W ostatnim momencie ja przyjechałem zgrałem go przed mafią. Chciał już zostać zabity, lecz nie pozwoliłem mu na to. Chcieliśmy kiedyś pokonać mafię, lecz jest nas za mało. - Powiedział a ja wtuliłam się w niego.
- nie rób nic więcej. Mogą cię zabić. A ja się ze stratą ciebie nie pogodzę. Sophie była bardzo dzielna.
- i głupia. - Wtrącił.
- jak to?
- mogła żyć. Poświeciłam życie dla Louisa.
- Ja też bym tak zrobiła. Kocham cię Harry. - Powiedziałam.
- Ja ciebie też kocham. Nie przestanę. - Pocałował mnie w usta. Czułam się wspaniale. Nic nie mogło tego zepsuć. Doszliśmy pod jakiś dom. Harry wszedł po garażu i wjechał z niego nowym Bentleyem. Wydusiłam z siebie tylko "Wow”. Wsiadłam do samochodu i spojrzałam na Hazze. On się tylko uśmiechnął. Dojechaliśmy do wzgórza. Piękny krajobraz. Pomiędzy drzewami malutki domek.
- to tutaj zaczniemy nowe życie. Tu jest wszystko. - Powiedział Harry. Gdy dojechaliśmy do domku wysiadłam z pojazdu i szybko pobiegłam do chłopaka.
- Dziękuje, dziękuję, dziękuję. - Wycałowałam go.
- Gotowa na nowe życie u mojego boku? - Zapytał, gdy stanęliśmy przed
 Drzwiami.
- Oczywiście.

************

 Może być? Starałam się..
Pisałam go od 6 do 9 rano. 
Przepraszam za błędy. 
Wczoraj nie dałam rady go napisać, szybko usnęłam.
Imagin podobny do teledysku Biebra dla
: @DomaDirectioner
Znowu nie mogę na TT jej znaleźć.
Może jutro pojawi się następny z Harrym ( to zależy od zamówień, z kim Imagin jest)
Długo również myślałam nad skasowaniem bloga.
Jeszcze nie wiem, co zrobić.
A teraz życzę wam miłego śniadania, sprzątania albo po prostu miłego dnia:)
Frugo Maniaczka.

26 września 2012

Niall ;c


- Będę cię kochał dopóki ostatnia róża zwiędnie. - Powiedział mój ukochany dając mi bukiet kwiatów. Zaciągnęłam się ich wonią i wtuliłam w koszulę chłopaka. Ucałowała go w policzek odchodząc z uśmiechem na twarzy. Weszłam cicho nucąc do domu. Włożyłam kwiaty do wazonu i położyłam obol naszych wspólnych fotografii. To był mój ostatni widok chłopaka przed 2 miesięczną rozłąką. Los obdarzył go talentem.. Rozwijał się aż w końcu wylądował w zespole One Direction. To jego pierwsza trasa koncertowa. Usiadłam na łóżku powstrzymując łzy. Wystukałam na klawiaturze telefonu jego numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę..
- Halo. - Usłyszałam męski głos po drugiej stronie słuchawki.
- Już tęsknie. - Westchnęłam cicho.
- Ja tez.. Ale kochanie, ja muszę iść, bo czeka mnie odprawa na samolot. - Powiedział, po czym się rozłączył. Cieszyłam się, że spełnia swoje marzenia. Człowiek właśnie do tego został stworzony.


Nadal utrzymywaliśmy kontakty, lecz czułam jak z dnia na dzień oddala się od mojego serca. To straszne uczucie. Codziennie siedzę i myślę czy dobrze robię nadal go trzymając w sercu. Prawda jest taka, że go kocham. Gdy się raz pokocha człowieka nie da się go wypuścić z serca. Nasz rozmowy skracały się codziennie o pięć minut. Może każdemu się wyda, że to mało, ale dla mnie to cios w plecy. Witałam nowy dzień ze sztucznym uśmiechem. Kryłam ból, który od środka mnie rozrywa. Dziś nadszedł dzień, w którym ponownie się przytulimy, pocałujemy czy dotkniemy swoich rąk.
- będę za 10 minut. - Powiedział przez słuchawkę telefonu.
- czekam. - Byłam w niebo wzięta, że znowu go zobaczę.
Usłyszałam trzask drzwiami, pomyślałam, że to moja Mama wróciła. Myliłam się. Niall wszedł do mojego pokoju, podszedł do sztucznej róży, która była znakiem jego wiecznej miłości do mnie, iż róża była sztuczna. Wyjął z kieszeni zapalniczkę i podpalił sztuczny kwiat.
- huh, to niesamowite aż nie realne jak szybko przestałeś mnie kochać. - Powiedziałam wtapiając wzrok w palącą się róże. Zaczął odchodzić.
- spojrzysz mi, chociaż ostatni raz w oczy i powiesz prosto w nie, że mnie nie kochasz. - Powiedziałam bezinteresownie. Podszedł po woli do mnie. Spojrzał prosto w oczy otworzył usta.
- Moja miłość była do ciebie jak ta róża.. Sztuczna.. Nie kocham cię. - Powiedział i obrócił się w stronę drzwi. Znikając mi z pola widzenia schowałam twarz w dłonie. Powstrzymując się od płaczu swobodnie opadłam na łóżko. Wyciągnęłam z szafki tabletki nasenne i połknęłam ją. Przyłożyłam mokry policzek do poduszki i zasnęłam. Obudziłam się następnego dnia z silnym bólem głowy.

Miesiące mijały. Codziennie miałam bliskie spotkania z żyletką. Stałam się ona sensem mojego życia. Bez niej nie mogłam wytrzymać.. Nie kryłam blizn. Czułam jak codziennie uchodzi ze mnie życie. Moja twarz była blada, a oczy podkrążone. Przestałam wychodzić z domu.
- [T.I] wyjdź z domu.. Chociaż idź się przejść do sklepu po coś.. Zaczerpnij świeżego powietrza. Może ci pomoże. - Powiedziała moje rodzicielka wchodząc do mojego pokoju. Szybko schowałam ręce pod koc, aby nie zauważyła moich ran. Nie pokazywałam jej blizn, bo by mnie wysłał do psychiatry. Nie mogę z tym skończyć. Podniosłam się z łóżka, założyłam bluzę i wyszłam z domu zgodnie z prośbą mojej mamy. Skierowałam się do pobliskiego sklepu. Bezinteresownie przechodziłam między półkami. Wtopiłam wzrok z podłogę. Szłam tak dopóki nie ujrzałam znajomych mi butów, podniosłam się i zobaczyłam jego niebieskie oczy, które kiedyś były mi bardzo bliskie.
- cześć. - Powiedział. Odpowiedziałam lekkim uśmiechem. - Jak tam życie? Co tam u ciebie? - Dodał. Podwinęłam rękawy bluzy i pokazałam mu świeże rany i blizny.
- Codziennie robię sobie krzywdę, ale żyletka nie umie zrobić większej krzywdy niż ty mi zrobiłeś. Dalej pamiętam twoje słowa, tą różę, to twoje ostatnie spojrzenie. Mimo krzywdy i bólu, które mi zdałeś nadal cię kocham, nie mogę wymazać cię z pamięci. Dziwnie się czuje stojąc przed tobą.. Pamiętam jeszcze twoje usta na swoich, twój uścisk, ciepło twojego ciała.. A teraz stoimy naprzeciwko siebie. Bez uczuć. Bez miłości. Jedynie bezinteresowność. - Powiedziałam i odwróciłam się na pięcie. Złapał mnie za rękę i lekko przyciągnął. Podwinął mój rękaw od bluzy i ucałował rany.
- Nie rób tego więcej, proszę.
- Muszę. - powiedziałam i odbiegłam. Biegłam przed siebie, słyszałam za sobą wołanie blondyna. Nie odwracałam się. Ostry ból i krwawienie mnie zatrzymały. Zostałam potrącona przez samochód. Czułam że odchodzę. Niall widząc mnie całą we krwi krzyknął.
- Gdzie ty, tam i ja ! Kocham cię !
Rzucił się pod tir. Jego ciało zostało zmasakrowane, nic z niego nie zostało. Widząc to chwyciłam kawałek szkła leżącego koło mnie i przecięłam sobie żyły. Tym razem przecięłam je idealnie. Ostatnie słowa które zapamiętałam to " Gdzie ty tam i ja... Kocham cie". Krew... Ból... Krew.. Krew.. Krew...


*******************

 Udał się?
Próbowałam pisać wyciskacz łez. Nie wiem czy mi się udał.
Napisałam go dziś, ponieważ jutro mam wycieczkę i miałam czas.
Znalazłam go dla was <3
Dla : @martynab1
Sorki że tak długo musiałaś czekać.
Następny z Harrym.
Proszę, jeżeli czytacie to wyrażajcie swoje opinie, te pozytywne i te negatywne.
Dobre nadają mi sił na pisanie nowych.
Negatywne zaś uczą, co mam robić a czego nie.
Dziękuje. Pozdrawiam Frugo Maniaczka.

23 września 2012

Info + Mini imaginy.


Od czego mam zacząć... Ja was strasznie PRZEPRASZAM ! Będę dalej pisać lecz krucho z czasem... Brakuje mi go już.. A to wiecie.. Brak czasu, choroba, nauka, obowiązki domowe.. Teraz będę go miała jeszcze mniej.. Bo bodajże zaczynam jezdzić na treningi.. Jeżeli ktoś ciekawy.. Zaczynam trenować piłkę nożną (bramkarz). I jeszcze jedna przeszkoda. Moja klawiatura w laptopie się popsuła. I zapewne oddam go do naprawy. Mam jeszcze stary laptop ale na nim nie da się zbytnio pisać ponieważ ma pęknięty wyświetlacz i nie widzę co pisze. Bardzo was przepraszam... Za to... Ale.. mam dziś dla was mini imaginy :)

* Harry zapraszający cie do swojego pokoju*



*Harry patrzy na ciebie jak skończył swoją solówkę w " More That This" *



* Mina Niall jak jakis chłopak flirtuje z tobą*



* Reakcja Harrego jak zgodziłaś się zostać jego dziewczyną *



Przepraszam że tak mało... ale muszę odrobić jeszcze lekcje. Musicie wybaczyć.. Kocham was i dziękuje za wszystko ! 

Frugo Maniaczka :)

09 września 2012

Zayn ;)


Moja mama powtarzała mi zawsze, że prawdziwa miłość nie znika. Miała rację. Już ponad 2 miesiące próbuję się odkochać, lecz to niemożliwe. Widząc go uśmiechniętego, rozrywa mnie od środka. To już się skończyło. Nigdy nie powróci. To silne uczucie nazywane miłością powinno trwać do końca naszego życia i jeszcze dalej. Czas nabrać siły na dalsze życie. Jedna osoba na tym świecie mnie potrzebuje, mianowicie moja 4 letnia córka Lucy. Zapewne zapytacie o jej ojca. Jej tatą jest nijaki Zayn Malik, z grupy One Direction. Kochałam go, a on mnie. Do czasu Perrie, ona stała pomiędzy mną a Malikiem. To ona jest powodem naszej rozłąki. Codziennie siedzę w kącie, z naszymi wspólnymi zdjęciami i płacze. Lecz muszę być silna i brnąc przez życie dalej. Zmierzałam wolnym krokiem do domu, w który kiedyś czułam się kochana, potrzebna, bezpieczna. Jak to szybko znikło? Zapukałam niepewnie.
- Proszę.- Usłyszałam damski głos. Weszłam do mieszkania i wpadłam w furię. Perrie właśnie trzymała moja córeczkę na kolanach i bawiła się z nią. Szybko podbiegłam, oderwałam Lucy od blondyny i stanęłam przytulając ją.
- Zayn... - Krzyknęła Perrie. Po chwili w pokoju gościnnym znalazł się mulat.
- Jak mogłeś. - Krzyknęłam. Przybliżył się do mnie, Perrie wstała z kanapy. Zmierzali w moim kierunku.
- Jeszcze jeden fałszywy ruch a przyrzekam już nigdy nie zobaczysz Lucy. - Powiedziałam drążącym głosem.
- Nie możesz mi tego zrobić. - Powiedział Zayn przybliżając się do mnie.
- Koniec Zayn... Nie rozumiesz tego. Dopóki jesteś z tą pustą blondynką ja znikam razem z Lucy z twojego życia. Nigdy jej nie zobaczysz. Ja już o to zadbam.
- Mamusiu, ale ja chce do tatusia. - Odezwała się 4 letnia dziewczynka. Wkurzona podałam córkę Zaynowi i wybiegłam.
- Stój. - Usłyszałam za sobą glos. Nie zatrzymałam się, biegłam dalej.
Nie wiedziałam gdzie dokładnie biegnę. Chciałam po prostu odbiec od tego wszystkiego. Zatrzymałam się w parku, usiadłam pod naszym ulubionym drzewem, które miało wygrawerowane nasze inicjały w sercu. Przejechałam palcem po znaku naszej miłości. Schowałam twarz w dłonie zalewając się słonymi łzami. Nie miałam siły na nic. Położyłam się na trawie zasnęłam.

Następny dzień.

Obudziłam się we własnym łóżku. Długo zastanawiałam się, dlaczego tu się znalazłam. W końcu doszłam do wniosku, że to mógłby być Liam, który mnie przeniósł do domu. Kochany chłopak, najlepszy przyjaciel, na którego można zawsze liczyć. Poczułam woń śniadania. Wstałam z lóżka, weszłam do toalety. Na pralce leżała męska bluza, którą kiedyś miałam na sobie. "Zayn"- pomyślałam sobie. Szybko pobiegłam do pokoju Lucy. Uchyliłam drzwi i wpadłam w panikę. Małej nie było. Zeszłam na dół i moje spojrzenie zatrzymało się na malutkiej osóbce bawiącej się klockami. Podeszłam do niej i przytuliłam.
- Mamusia wstała. - Krzyknęła Lucy.
- Tak kochanie, wstałam. - Odgarnęłam jej ciemne włosy z czoła u ucałowałam. Poczułam dłoń na moim ramieniu, odwróciłam się. Spojrzałam w górę. Podskoczyłam do góry, gdy zobaczyłam Zayna z Perrie.
- Wynoś się stąd. - Powiedziałam.
- Kochanie, proszę, daj mi wyjaśnić wszystko. Ja cię kocham. - Powiedział Zayn.
- Ty już bardzo dobrze się wytłumaczyłeś. Wystarczyło powiedzieć, że mnie nie chcesz i nie kochasz, a nie zdradzać mnie z... - Urwałam.
-, Ale to nie tak jak myślisz..- Powiedział cicho Zayn.
- Wyjdź, nie chcę cię już więcej wiedzieć. - Podniosłam głos.
- Mamo. - Szepnęłam mi za plecami Lucy.
- Nie teraz kochanie. - Odparłam.
- Proszę [T.I], wysłuchaj mnie. Chociaż przez 5 minut. - Złapał mnie za rękę. Uległam.
- Masz 5 minut. - Usiadłam na kanapię. Mulat uklęknął przede mną.
- Słuchaj, mnie i Perrie nic nie łączy, to moja dobra kumpela. Uwierz mi tak jak ja ci wierzę, że między tobą a Liamem nic nie ma. Perrie to stara dobra koleżanka. Ciebie nadal kocham, lecz potrzebowałem czasu na...- Przerwał.
-, Na co? - Zapytałam.
- Na to. - Wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko, podniósł mnie z kanapy a sam uklęknął na jedno kolano.
- [T.I] czy zostaniesz moją żoną. - Zapytał Zayn. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Spojrzałam, na Perrie.
- Powiedz tak. - Usłyszałam głos malutkiej.
- Tak. - Te 3 litery padły z moich ust. Zayn wpił się w moje usta, a Perrie razem z Lucy zaczęły klaskać.

********

 Przepraszam że nie dodałam jak obiecałam.. Choroba mnie dopadła.
Jeżeli sie nie połapiecie w tym imaginie to mówcie. Bo ja sama się w nim nie łapię.
BTW. Nie chciałam obrazić Perrie jakby co :) Kocham ja.  I cieszę się że jest z Zaynem :) 
Dziękuje za wejścia. Kocham was <3
Dziękuje czytelnikom również. :)
Imagin dla : @IGotZapPower
I znowu nie mogę znaleźć tej osoby na TT.
Przykro mi.
Jak na razie to imaginy powstają na lekcjach :D
Musicie wybaczyć że nie wiadomo co w nich chodzi.
Następny będzie z Niallem :)
Komentarz = Szacunek dla autora :)
Frugo Maniaczka :)