11 marca 2013

Harry ;c



- Ja nie chciałem, proszę Klaudia, wybacz mi ! To nie jest tak jak myślisz ? - zapewniał mnie Harry.
Nabrałam powietrza do płuc i pozwoliłam słowom się potoczyć.
- Nigdy bym się po tobie tego nie spodziewała. Wiem że to co mi zrobiłeś jest wybaczalne ale niestety nie dla mnie. Straciłeś mnie i już nigdy nie odzyskasz ! Nie próbuj mnie szukać, nie dzwoń, nie pisz, nie pokazuj mi się na oczy. Zniknij z mojego życia. Szkoda że byłam dość głupia aby ci zaufać i zacząć się z tobą spotykać. Żałuje tego z całego serca. Ja cię kochałam, byłam wierna, szczera, ufałam ci. A ty ? Zdradziłeś mnie. - usiłowałam się nie rozpłakać. Zatrzepotałam kilka razy powiekami aby powstrzymać łzy. Bezskutecznie.
- Wiesz że nie chciałem tego zrobić, byłem pijany ! - zrobił dwa kroki w moją stronę.
- Łżesz ! Dobrze wiem że nie byłeś pijany ! Był tam Liam i widział wszystko. Wypiłeś tylko połowę szklanki drinka. Zachowywałeś się normalnie. Ale chyba odebrało ci rozum i postanowiłeś przelecieć jakąś laskę bo mnie nie było w pobliżu. - krzyknęłam. Byłam wściekła. Jak ja mogłam mu zaufać. - Wynoś się stąd. - dodałam pewnym siebie głosem. Spojrzał na mnie błagalnie.
- Ale Klaudia, ja nie... - próbował wykrztusić słowa. - ja nie chciałem ci tego zrobić, przepraszam. - przeczesał nerwowo palcami włosy.
- Wynoś się z mojego życia. - krzyknęłam i wypchnęłam go za drzwi zatrzaskujące je przed jego nosem. Opadłam bezsilna na kolana. Zaczęłam płakać w niebo głosy. Czas płynął tak szybko że nie zauważyłam nawet że siedziałam pod drzwiami chlipiąc dwie godziny. Bez silna i nie radząca sobie z mętlikiem w głowie wstałam po woli na nogi. Zachwiałam się ale utrzymałam równowagę. Wolnym krokiem podeszłam do dużego lustra w drzwiach szafy. Spojrzałam na swoje odbicie i uśmiechnęłam się sama do siebie, niestety mój uśmiech wyglądał jak grymas niezadowolenia. Oczy czerwone od płakania, cała mokra koszula, włosy potargane. Wyglądałam jak pół dupy za krzaka. Ale nie to teraz było najważniejsze. Zastanawiałam się co zrobić. Myślałam co teraz będzie, jak ja będę się zachowywać w jego towarzystwie. Jak mu spojrzę w oczy które niegdyś patrzyły na mnie z miłością. Obróciłam się i zobaczyłam telefon Harrego na stoliku nocnym. Zapewne go zostawił i zapomniał o nim pod wpływem emocji. Chwyciłam go do ręki i nagle uderzyła mnie fala miłych, radosnych wspomnień związanych z nim. Kusiło mnie aby zobaczyć esemesy i kontakty. Bez większego namysłu przejrzałam listę kontaktów i ostatnie wiadomości. Uwagę przykuła pewna wiadomość od Harrego do nieznajomego numeru.

Słuchaj, to co się stało to nie byłem ja. Ktoś mi coś dosypał do drinka. Zapomnij o mnie i o tym co się wydarzyło. Jasne!

Ogarnął mną gniew. Chodziłam nerwowo po pokoju przemyślając każde słowo które Harry napisał. Złapałam się za głowę. Za dużo emocji jak na jeden dzień. Przewinęłam na dół i wiadomość która odczytałam wstrząsnęła mną aż opadłam na łóżko.

nie jaraj się tak niby niegrzeczny chłopczyku. nic się nie wydarzyło, gdy poszliśmy na górę do pokoju, jedynie mnie trochę poprzytulałeś. Ale gdy poszłam się przebrać w coś sexi ty już spałeś.

Zrozumiałam co teraz muszę zrobić. Odnaleźć Harrego i to wytłumaczyć, chwyciłam swój telefon, buty i sweter i wyskoczyłam z mieszkania niczym strzała. Rozejrzałam się gorączkowo po wszystkich ulicach ale na żadnej go nie znalazłam. Biegłam dalej z nadzieją że go znajdę całego i zdrowego. Nagle moją uwagę przykuł tłum ludzi zgromadzonych pod wysokim budynkiem. Podeszłam bliżej tłumu i zapytałam pewnej pani do której podeszłam bliżej.
- Co się stało.
- Jakiś chłopak rzucił się z dachu dosłownie 1 temu. - odparła smutno.
- Co ? - krzyknęłam. Przecisnęłam się przez tłum aby dojść na sam początek. Zobaczyłam jak Harry leży na chodniku, na plecach z głową odwrócono w moją stronę. Nogę miał wygięta w nienaturalną stronę. Nie wiedziałam czy on nadal żyje czy już odszedł na zawsze. Z zapłakanymi oczami uklękłam obok niego. Zamrugał. Otarłam łzy by widzieć wyraźniej.
- Przepraszam.- wychrypiał. Zaparło mi dech w piersiach. Chwyciłam jego rękę i przycisnęłam sobie do serca.
- Harry, nie możesz odejść, rozumiesz, nie możesz, ja cię kocham, ty mnie nie zdradziłeś... To nieporozumienie. Harry trzymaj się, proszę cię. - mówiłam do niego co raz głośniej i głośniej gdy przymykał powieki. Czułam jak całe życia ucieka mi a ja nie potrafię go dogonić. Cały czas powtarzałam słowa w kółko aby mnie słyszał. Łzy kapały na jego dłoń dalej przyciśniętą do lewej strony mojej klatki piersiowej. W duchu modliłam się aby czas się cofnął i było tak jak dawniej. Nie miałam pojęcia co zrobić. Serce nie biło już normalnego rytmu. Waliło o żebra jakby chciało mi wyskoczyć z piersi. Spojrzałam na jego twarz. Lekko uchylił powieki, lekkim uściskiem przeniósł moją dłoń na jego serce.
- Kocham.... - usłyszałam ciche szepnięcie. Zamknął oczy. Nie czułam już bicia jego serca na dłoni. Odszedł na zawsze. Nigdy nie wróci. Nie uśmiechnie się promiennie, nie pomierzwi swoich włosów, nie zaśmieje się łagodnie, nie dotknie mnie i nie pocałuje.
- Cię... - dokończyłam za niego i zalałam się płaczem. Przytuliłam się delikatnie do jego ciała wdychając znajomy mi zapach którego już nigdy nie poczuje. Oddychałam ciężko. Nie mogłam powstrzymać łez. Siedziałam skulona przytulając się delikatnie do niego. Poczułam jak ktoś kładzie mi dłoń na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam smutnego chłopaka, który wycierał wierzchem dłoni łzy. Jego bursztynowe oczy miały wyraz smutku i rozpaczy. Wiedziałam kim jest owy szatyn. To Louis najlepszy kumpel Harrego. Były kumpel. Wróciłam wzrokiem na twarz Harrego. Była blada. Cały zaczynał być zimny.
- Dobranoc, mój książę. - szepnęłam i pocałowałam go w miejsce gdzie znajduje się serce. Louis, delikatnie i po woli odciągnął mnie od ciała i mocno przytulił. Patrzyłam jak sanitariusze wnoszą bezwładne ciało Harrego do karetki. Cały tłum ludzi rozszedł się a ja stałam tam, wtulona w ramiona chłopaka i patrzyłam jak karetka odjeżdża.

- Klaudia, gdzie idziesz ? - usłyszałam za sobą głos Louisa. Po śmierci Harrego zamieszkałam z Louisem. Jest on dla mnie jak brat. Kocham spędzać z nim czas. On jako jedyny wyciągnął do mnie rękę gdy byłam w potrzebie. Przygarnął mnie i pomógł mi w najtrudniejszych chwilach. Odwróciłam się do niego i lekko uśmiechnęłam. Odwzajemnił uśmiech.
- Do Harrego. - nagle posmutniał. Widziałam w jego oczach te same emocje które towarzyszyły mu podczas tego dnia w którym...
- Chcesz abym podszedł z tobą. - zapytał wstając z kanapy.
Potrząsnęłam głową, ubrałam buty i wyszłam wdychając świeże powietrze do płuc. Szłam pewnym krokiem. Droga szybko mi minęła. Nim się obróciłam stanęłam przed główną bramą cmentarza. Gdy przekroczyłam wielką bramę ogarnął mnie smutek. Nieco chwiejnym krokiem szła mijając groby które jak zawsze były przystrojone w wianki, kwiatki i znicze w których palił się delikatny płomyk. Gdy stanęłam przed grobem Harrego, mój znicz był zgaszony. Zapewne nagły podmuch wiatru zgasił go. Wyjęłam zapalniczkę z kieszeni i ponownie zapaliłam świeczkę. Gdy knot zajął się ogniem natychmiast poczułam jak duch Harrego tańczy, wiruje i podskakuje wokół mnie. Zawsze myślałam że każdy znicz na grobie symbolizuje ducha zmarłych. Gdy się pali one żyją wśród nas, opiekują się nami i ostrzegają przed niebezpieczeństwem. A gdy już się wypali to one na nowo umierają z ciałem. Uśmiechnęłam się.
- Witaj Harry. - moje słowa uniósł wiatr a ja zamrugałam kilka razy aby powstrzymać łzy. Delikatnie uniosłam kącik ust i usiadłam na ławce. Wpatrywałam się w grób Harrego. Nie miałam siły powstrzymywać łez więc pozwoliłam im rysować mokrą ścieżkę na moich policzkach. Odchyliłam głowę do tyłu i spojrzałam w niebo.
- Brakuje nam ciebie. Szczególnie mnie. - powiedziałam cicho. Poczułam jak wiatr koło mnie zawirował i podniósł w górę liście które leżały na ziemi. Gdy przeniosłam wzrok ponownie na grób ujrzałam ułożone liście w kształcie serca. Zacisnęłam powieki. Gdy je rozchyliłam popatrzyłam ponownie na płomyk w zniczu. Był spokojny.
- Przepraszam. - usłyszałam szept. Momentalnie się odwróciłam w nadziei iż kogoś ujrzę. Myliłam się.
- Harry. - zapytałam.
- Tak. To ja. - ponownie usłyszałam łagodny szept za plecami.
- To ja przepraszam. Gdybym dała ci dojść do słowa to byś dalej żył. - skarciłam się i otarłam łzy które spływały po policzkach. Wyjęłam małą buteleczkę z kieszeni. Wypróżniłam jej zawartość. - Teraz to nie muszę z tym żyć. Za niecałą minutę dołączę do ciebie. - dodałam i poczułam silny ból w klatce piersiowej który promieniował po całym ciele. - Do zobaczenia w Zaświatach kochanie. - wypowiedziałam półszeptem i rozłożyłam ręce na znak że poddaje się śmierci. Opadłam na grób Harrego. Wdech, wydech, wdech, wydech.....

*************



Przepraszam że to tak długo trwało.
Musze się ogarnąć i w końcu pisać te imaginy.
Dodaje na życzenie Smutnego z Harrym dla Klaudii ;)
Mam nadzieje że mój nowy styl pisania przypadnie wam do gustu.
Napiszcie co o tym imagine myślicie, bardzo bym prosiła :)
Dziękuje, kocham was i do następnego.
Zoe ;)