05 listopada 2012

Harry :p

Od dziecka zawsze chciałaś być stylistką, lecz nie wiedziałaś jak się za to zabrać. Odpuściłaś to sobie, lecz marzenie z dzieciństwa powróciły gdyż prze prowadziłaś się do Londynu. Miałaś większe możliwości tutaj. Przyjęła cię Louise na praktyki, szło ci znakomicie.
- [T.I], mam dla ciebie propozycje nie do odrzucenia, chciałabyś się podjąć tej decyzji ?  - powiedziała.
- Pewnie, a o co chodzi ? - zapytałaś.
- Będziesz mi pomagać ubierać chłopaków z One Direction . - podniosła głos na ostatnie dwa słowa.
- Okej. - opowiedziałaś spokojnie.
- Nie cieszysz się ? - zdziwiła się.
- Nie no, cieszę się. - uśmiechnęłaś się.
- Nie lubisz One Direction ? - zapytała.
- Wybacz, ale ich nie znam. Ale z chęcią ci pomogę. - odpowiedziałaś i poklepałaś ją po ramieniu.
- Dobrze, to staw się u mnie jutro o 9. Pojedziemy prosto do garderoby chłopaków. - powiedziała ubierając płaszcz.
- Dobrze, będę punktualnie.- opowiedziałaś i wyszłaś. Wróciłaś do domu, twojej mamy nie było więc miałaś trochę czasu dla siebie. Postanowiłaś zadzwonić do swojej przyjaciółki.
- Hej, znasz One Direction ? - zapytałaś słysząc charakterystyczny głos w słuchawce.
- O mój Boże... Czy ty... Czy ty... Nie.... Ty będziesz dla nich pracować. - zapytała piszcząc.
- No tak. Ale jakoś ich zbytnio nie znam, słyszałam o nich. - powiedziałaś.
- OMG... Jezus, zazdroszczę ci... [T.I] weźmiesz dla mnie od nich autografy. Proszeee.. ? - mówiła szybko.
- Jasne.
- Słuchaj, ja muszę iść. Papa, pogadamy później. - rozłączyła się.
Odłożyłaś telefon, usiadłaś na kanapie, włączyłaś MTV i zaczęłaś oglądać. Nie wiedząc kiedy usnęłaś przed telewizorem.

* Następny dzień*

Obudziłaś eis o 8.30. Zerwałaś się jak poparzona z kanapy i szybko poleciałaś odbyć poranną toaletę. Gdy skończyłaś była już 8.50. Wyleciałaś z domu niczym strzała i pobiegłaś do Louise.
- Louise, już jestem. - krzyknęłaś.
- Ohh.. to dobrze. Martwiłam się że nie przyjdziesz. - przytuliła cie na powitanie. Wsiadłyście do samochodu i odjechałyście. Po 20 minutach dotarłyście na miejsce. Wolnym krokiem zmierzałyście do garderoby. Louise zapukała w drzwi, wyskoki brunet je wam otworzył.
- Witam naszą wspaniałą stylistkę, oraz jej pomocnicę. - chłopak podał wam rękę na powitanie.
- Witam chłopaków, przedstawiam wam [T.I], będzie mi ona dziś pomagać was ubierać. - powiedziała Louise.
- Hej.-  powiedziałaś.
- No to tak, [T.I], to jest Zayn nasz bad boi, ten tam farbowany blondyn to Niall, to jest nasz słodki blondynek. Ten co nas witał to Liam, Daddy Direction, pomoże ci z każdym problemem. Ten tam szatyn, to Louis, ten to kocha robić kawały i śmiać się, a ten z lokami to Harry, na niego uważaj, to największy flirciarz jakiego znam. - przedstawiła ci po kolei chłopaków.
- A może ty nam coś o sobie powiesz. - wtrącił... Harry.
- ymm.. Imię moje znacie, uwielbiam projektować ubrania.- powiedziałaś.
- A jesteś wolna  ? - zapytał loczek uśmiechając się.
- No mówiłam ci uważaj na niego. A teraz konkrety, dam ci dzisiaj marudnego Harrego, zobaczę jak sobie poradzisz. Ja wezmę resztę.
- Dobrze. - weszłaś z Harrym do drugiego pokoju.
- Nie opowiedziałaś na moje pytanie. - zaczął.
- Ym.. te spodnie ci będę pasować, może jeszcze ta koszula, te buty i gotowe. - podałaś mu ubrania.
- Super, dzięki, ale odpowiesz mi na moje pytanie. - spytał obierając rzeczy.
- A co cię to tak interesuje. ? - zapytałaś.
- A wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia ? Bo ja od dzisiaj tak.
- Ale Harry, jeżeli się nie mylę, nie znam cię, wiem tylko jak masz na imię. I to wszystko, więc wybaczysz ale muszę już. - nie dokończyłaś zdania gdyż Harry złapał cie za rękę i wpadłaś w jego ramiona. Momentalnie poczułaś się bezpieczna, zapominając o całym świecie wtuliłaś się mocniej w Harrego, który lekko gładził twoje włosy. Zaciągałaś się wonią jego cudownych perfum. Nagle Louise przerwała wam ten cudowny moment, wchodząc do pomieszczenia.
- Harry, musisz już iść, chłopcy na ciebie czekają. - wtrąciła.
- Już Idę. - niechętnie się od ciebie oderwał, złożył lekki pocałunek na twoim policzku i wyszedł.
- Widzę że Harry cię polubił. - zaśmiała się Louise.
- Eee tam, po prostu go przytuliłam. - odrzekłaś, zarumieniona.
- Dobrze, dobrze niech ci będzie. Ale nie o tym chciałam z tobą porozmawiać. Chciałam ci złożyć ofertę pracy, jak widzisz jestem w ciąży. - wskazała na zaokrąglony brzuch. - i nie mogę dalej pracować dla One Direction, czy zechcesz przyjąć po mnie stanowisko ? - zapytała z nadzieją w glosie.
- Mówisz poważnie ? - zapytałaś zdziwiona.
- Jak najbardziej, będziesz podróżować z chłopcami na trasy koncertowe i będziesz im towarzyszyć, oni już o tym wiedzą. I prawdę mówiąc, ucieszyli się. - uśmiechnęła się serdecznie. - czyli co ? przyjmujesz pracę ? - zapytała ponownie.
- tak, oczywiście że tak, dziękuje. - przytuliłaś ją delikatnie.
- Tak więc, od dziś jesteś nową stylistką zespołu One Direction. Chłopcy mają jeszcze dziś przed sobą wywiad, więc pozostawiam ich tobie. Dasz sobie rade. Wieczorem podeślę ci grafik chłopców. A teraz wybacz, ale muszę jechać na badania. Już się dzisiaj nie zobaczymy. Podeśle później po ciebie taksówkę. - odpowiedziała po woli wychodząc.
- dziękuje za wszystko. - krzyknęłaś za nią.
- Nie ma za co skarbie, nie ma za co. - odkrzyknęła i zamknęła za sobą drzwi. Napisałaś radosną wiadomość do swoich znajomych i matki. Usłyszałaś śmiechy, więc schowałaś telefon do kieszeni.
- Siema śliczna. - powiedział szatyn otwierając drzwi z wielkim hukiem.
- Hej, zapewne wiecie że to ja jestem waszą nową stylistką, ja możecie to podsuńcie mi wasze style, żebym dopierała dla was dobre ubrania.
- Ja zawsze noszę jakieś spodnie i bluzkę w kratkę, Louis bluzkę w paski, czerwone spodnie i szelki, Niall zazwyczaj jakiś sweterek i spodnie kremowe, Zayn, ciemne spodnie i bejsbolówka a Harry rurki , bluzka biała i marynarka. - odpowiedział Liam.
- Aaaa.. dzięki teraz wiem w którym kierunku zmierzać. - Odpowiedziałaś uśmiechając się.
- No to tak, po kolei was ubiorę tak jak stoicie ( Liam, Niall, Zayn, Louis, Harry). - powiedziałaś.
Robiłaś to z zapałem i radością, czułaś się wtedy sobą, humor jedynie poprawiało ci projektowanie jak i ubieranie ludzi. Swoją pracę wykonywałaś idealnie, byłaś do tego stworzona. W mgnieniu oka dobrałaś idealne ubrania dla owego zespołu. Jednak Louise miała rację, marudnemu Harremu nic nie pasowało.
- To powiedz mi czego chcesz. - rzekłaś lekko zirytowana.
- Chce ciebie, chcę cię pocałować. - stanęłaś jak wryta gdy usłyszałaś jego słowa. Przełknęłaś głośno ślinę, bałaś się odwrócić do loczka. Przygryzłaś lekko wargę i po woli się odwróciłaś się.
- Wybacz, ale ja wolę poznać chłopaka zanim się z nim prze-liże. - powiedziałaś patrząc mu w oczy. Harry ujął twoją dłoń i pocałował ją.
- A co chcesz o mnie wiedzieć ? - zapytał zachrypniętym głosem.
- Harry, ale nie w ten sposób, chciałabym się z tobą spotkać kilka razy, pogadać przy kolacji czy coś w tym stylu.
- To w takim razie zapraszam cię na randkę, masz dziś wolny wieczór ? - zapytał unosząc jedną brew.
- Harry, po woli...
- Co ci szkodzi ? - wtrącił.
- W sumie to nie szkodzi mi ciebie lepiej poznać.
- To znakomicie. - krzyknął Harry i szybko złączył wasze usta w pocałunku. Nie mogłaś się oprzeć jego gorącym ustom. Całowaliście się namiętnie przez kilka minut aż usłyszeliście głośny wiwat.
- No brawo stary, teraz nasza nowa stylistka będzie ci poświęcać najwięcej czasu. - powiedział Lou. Zaśmiałaś się lekko i wtuliłaś w loczka, już nie obchodziło cię to że go nie znasz, ale czułaś w głębi serca że to ten jedyny.

*******************



Mam do was strasznie wielką prośbę, wiem że ten blog nie jest szczególnie znany czy coś ( chodzi o mój) ale mam parę czytelników, z których się bardzo cieszę ale nie o to mi chodzi. Jeżeli macie chwilkę wejdzie na TEGO bloga i po komentujcie. Blog jest świetny, na pewno wam się spodoba.
Strasznie chciałam przeprosić za moją długą nieobecność.
Czasu mi brakowało.
Ten imagin mi się niestety nie udał, koniec nie taki a także treść miała być inna.
Dla : @98_camille
Jeżeli się wyrobie ze wszystkim to dodam jeszcze jednego imagina dzisiaj, również z Harrym ale już +18 .
Czytasz = Komentujesz.
Szczerze , nie cierpię was pytać o komentarze, ale one mnie nastawiają do dalszej pracy.