- Ja nie chciałem,
proszę Klaudia, wybacz mi ! To nie jest tak jak myślisz ? -
zapewniał mnie Harry.
Nabrałam powietrza do
płuc i pozwoliłam słowom się potoczyć.
- Nigdy bym się po tobie
tego nie spodziewała. Wiem że to co mi zrobiłeś jest wybaczalne
ale niestety nie dla mnie. Straciłeś mnie i już nigdy nie
odzyskasz ! Nie próbuj mnie szukać, nie dzwoń, nie pisz, nie
pokazuj mi się na oczy. Zniknij z mojego życia. Szkoda że byłam
dość głupia aby ci zaufać i zacząć się z tobą spotykać.
Żałuje tego z całego serca. Ja cię kochałam, byłam wierna,
szczera, ufałam ci. A ty ? Zdradziłeś mnie. - usiłowałam się
nie rozpłakać. Zatrzepotałam kilka razy powiekami aby powstrzymać
łzy. Bezskutecznie.
- Wiesz że nie chciałem
tego zrobić, byłem pijany ! - zrobił dwa kroki w moją stronę.
- Łżesz ! Dobrze wiem że
nie byłeś pijany ! Był tam Liam i widział wszystko. Wypiłeś
tylko połowę szklanki drinka. Zachowywałeś się normalnie. Ale
chyba odebrało ci rozum i postanowiłeś przelecieć jakąś laskę
bo mnie nie było w pobliżu. - krzyknęłam. Byłam wściekła. Jak
ja mogłam mu zaufać. - Wynoś się stąd. - dodałam pewnym siebie
głosem. Spojrzał na mnie błagalnie.
- Ale Klaudia, ja nie... -
próbował wykrztusić słowa. - ja nie chciałem ci tego
zrobić, przepraszam. - przeczesał nerwowo palcami włosy.
- Wynoś się z mojego
życia. - krzyknęłam i wypchnęłam go za drzwi zatrzaskujące je
przed jego nosem. Opadłam bezsilna na kolana. Zaczęłam płakać w
niebo głosy. Czas płynął tak szybko że nie zauważyłam nawet że
siedziałam pod drzwiami chlipiąc dwie godziny. Bez silna i nie
radząca sobie z mętlikiem w głowie wstałam po woli na nogi.
Zachwiałam się ale utrzymałam równowagę. Wolnym krokiem
podeszłam do dużego lustra w drzwiach szafy. Spojrzałam na swoje
odbicie i uśmiechnęłam się sama do siebie, niestety mój
uśmiech wyglądał jak grymas niezadowolenia. Oczy czerwone od
płakania, cała mokra koszula, włosy potargane. Wyglądałam jak
pół dupy za krzaka. Ale nie to teraz było najważniejsze.
Zastanawiałam się co zrobić. Myślałam co teraz będzie, jak ja
będę się zachowywać w jego towarzystwie. Jak mu spojrzę w oczy
które niegdyś patrzyły na mnie z miłością. Obróciłam
się i zobaczyłam telefon Harrego na stoliku nocnym. Zapewne go
zostawił i zapomniał o nim pod wpływem emocji. Chwyciłam go do
ręki i nagle uderzyła mnie fala miłych, radosnych wspomnień
związanych z nim. Kusiło mnie aby zobaczyć esemesy i kontakty. Bez
większego namysłu przejrzałam listę kontaktów i ostatnie
wiadomości. Uwagę przykuła pewna wiadomość od Harrego do
nieznajomego numeru.
Słuchaj, to co się
stało to nie byłem ja. Ktoś mi coś dosypał do drinka. Zapomnij o
mnie i o tym co się wydarzyło. Jasne!
Ogarnął mną gniew.
Chodziłam nerwowo po pokoju przemyślając każde słowo które
Harry napisał. Złapałam się za głowę. Za dużo emocji jak na
jeden dzień. Przewinęłam na dół i wiadomość która
odczytałam wstrząsnęła mną aż opadłam na łóżko.
nie jaraj się tak niby
niegrzeczny chłopczyku. nic się nie wydarzyło, gdy poszliśmy na
górę do pokoju, jedynie mnie trochę poprzytulałeś. Ale gdy
poszłam się przebrać w coś sexi ty już spałeś.
Zrozumiałam co teraz
muszę zrobić. Odnaleźć Harrego i to wytłumaczyć, chwyciłam
swój telefon, buty i sweter i wyskoczyłam z mieszkania niczym
strzała. Rozejrzałam się gorączkowo po wszystkich ulicach ale na
żadnej go nie znalazłam. Biegłam dalej z nadzieją że go znajdę
całego i zdrowego. Nagle moją uwagę przykuł tłum ludzi
zgromadzonych pod wysokim budynkiem. Podeszłam bliżej tłumu i
zapytałam pewnej pani do której podeszłam bliżej.
- Co się stało.
- Jakiś chłopak rzucił
się z dachu dosłownie 1 temu. - odparła smutno.
- Co ? - krzyknęłam.
Przecisnęłam się przez tłum aby dojść na sam początek.
Zobaczyłam jak Harry leży na chodniku, na plecach z głową
odwrócono w moją stronę. Nogę miał wygięta w nienaturalną
stronę. Nie wiedziałam czy on nadal żyje czy już odszedł na
zawsze. Z zapłakanymi oczami uklękłam obok niego. Zamrugał.
Otarłam łzy by widzieć wyraźniej.
- Przepraszam.-
wychrypiał. Zaparło mi dech w piersiach. Chwyciłam jego rękę i
przycisnęłam sobie do serca.
- Harry, nie możesz
odejść, rozumiesz, nie możesz, ja cię kocham, ty mnie nie
zdradziłeś... To nieporozumienie. Harry trzymaj się, proszę cię.
- mówiłam do niego co raz głośniej i głośniej gdy
przymykał powieki. Czułam jak całe życia ucieka mi a ja nie
potrafię go dogonić. Cały czas powtarzałam słowa w kółko
aby mnie słyszał. Łzy kapały na jego dłoń dalej przyciśniętą
do lewej strony mojej klatki piersiowej. W duchu modliłam się aby
czas się cofnął i było tak jak dawniej. Nie miałam pojęcia co
zrobić. Serce nie biło już normalnego rytmu. Waliło o żebra
jakby chciało mi wyskoczyć z piersi. Spojrzałam na jego twarz.
Lekko uchylił powieki, lekkim uściskiem przeniósł moją
dłoń na jego serce.
- Kocham.... - usłyszałam
ciche szepnięcie. Zamknął oczy. Nie czułam już bicia jego serca
na dłoni. Odszedł na zawsze. Nigdy nie wróci. Nie uśmiechnie
się promiennie, nie pomierzwi swoich włosów, nie zaśmieje
się łagodnie, nie dotknie mnie i nie pocałuje.
- Cię... - dokończyłam
za niego i zalałam się płaczem. Przytuliłam się delikatnie do
jego ciała wdychając znajomy mi zapach którego już nigdy
nie poczuje. Oddychałam ciężko. Nie mogłam powstrzymać łez.
Siedziałam skulona przytulając się delikatnie do niego. Poczułam
jak ktoś kładzie mi dłoń na ramieniu. Odwróciłam się i
zobaczyłam smutnego chłopaka, który wycierał wierzchem
dłoni łzy. Jego bursztynowe oczy miały wyraz smutku i rozpaczy.
Wiedziałam kim jest owy szatyn. To Louis najlepszy kumpel Harrego.
Były kumpel. Wróciłam wzrokiem na twarz Harrego. Była
blada. Cały zaczynał być zimny.
- Dobranoc, mój
książę. - szepnęłam i pocałowałam go w miejsce gdzie znajduje
się serce. Louis, delikatnie i po woli odciągnął mnie od ciała i
mocno przytulił. Patrzyłam jak sanitariusze wnoszą bezwładne
ciało Harrego do karetki. Cały tłum ludzi rozszedł się a ja
stałam tam, wtulona w ramiona chłopaka i patrzyłam jak karetka
odjeżdża.
- Klaudia, gdzie idziesz ?
- usłyszałam za sobą głos Louisa. Po śmierci Harrego
zamieszkałam z Louisem. Jest on dla mnie jak brat. Kocham spędzać
z nim czas. On jako jedyny wyciągnął do mnie rękę gdy byłam w
potrzebie. Przygarnął mnie i pomógł mi w najtrudniejszych
chwilach. Odwróciłam się do niego i lekko uśmiechnęłam.
Odwzajemnił uśmiech.
- Do Harrego. - nagle
posmutniał. Widziałam w jego oczach te same emocje które
towarzyszyły mu podczas tego dnia w którym...
- Chcesz abym podszedł z
tobą. - zapytał wstając z kanapy.
Potrząsnęłam głową,
ubrałam buty i wyszłam wdychając świeże powietrze do płuc.
Szłam pewnym krokiem. Droga szybko mi minęła. Nim się obróciłam
stanęłam przed główną bramą cmentarza. Gdy przekroczyłam
wielką bramę ogarnął mnie smutek. Nieco chwiejnym krokiem szła
mijając groby które jak zawsze były przystrojone w wianki,
kwiatki i znicze w których palił się delikatny płomyk. Gdy
stanęłam przed grobem Harrego, mój znicz był zgaszony.
Zapewne nagły podmuch wiatru zgasił go. Wyjęłam zapalniczkę z
kieszeni i ponownie zapaliłam świeczkę. Gdy knot zajął się
ogniem natychmiast poczułam jak duch Harrego tańczy, wiruje i
podskakuje wokół mnie. Zawsze myślałam że każdy znicz na
grobie symbolizuje ducha zmarłych. Gdy się pali one żyją wśród
nas, opiekują się nami i ostrzegają przed niebezpieczeństwem. A
gdy już się wypali to one na nowo umierają z ciałem. Uśmiechnęłam
się.
- Witaj Harry. - moje
słowa uniósł wiatr a ja zamrugałam kilka razy aby
powstrzymać łzy. Delikatnie uniosłam kącik ust i usiadłam na
ławce. Wpatrywałam się w grób Harrego. Nie miałam siły
powstrzymywać łez więc pozwoliłam im rysować mokrą ścieżkę
na moich policzkach. Odchyliłam głowę do tyłu i spojrzałam w
niebo.
- Brakuje nam ciebie.
Szczególnie mnie. - powiedziałam cicho. Poczułam jak wiatr
koło mnie zawirował i podniósł w górę liście które
leżały na ziemi. Gdy przeniosłam wzrok ponownie na grób
ujrzałam ułożone liście w kształcie serca. Zacisnęłam powieki.
Gdy je rozchyliłam popatrzyłam ponownie na płomyk w zniczu. Był
spokojny.
- Przepraszam. -
usłyszałam szept. Momentalnie się odwróciłam w nadziei iż
kogoś ujrzę. Myliłam się.
- Harry. - zapytałam.
- Tak. To ja. - ponownie
usłyszałam łagodny szept za plecami.
- To ja przepraszam.
Gdybym dała ci dojść do słowa to byś dalej żył. - skarciłam
się i otarłam łzy które spływały po policzkach. Wyjęłam
małą buteleczkę z kieszeni. Wypróżniłam jej zawartość.
- Teraz to nie muszę z tym żyć. Za niecałą minutę dołączę do
ciebie. - dodałam i poczułam silny ból w klatce piersiowej
który promieniował po całym ciele. - Do zobaczenia w
Zaświatach kochanie. - wypowiedziałam półszeptem i
rozłożyłam ręce na znak że poddaje się śmierci. Opadłam na
grób Harrego. Wdech, wydech, wdech, wydech.....
*************
Przepraszam że to tak
długo trwało.
Musze się ogarnąć i w
końcu pisać te imaginy.
Dodaje na życzenie
Smutnego z Harrym dla Klaudii ;)
Mam nadzieje że mój
nowy styl pisania przypadnie wam do gustu.
Napiszcie co o tym imagine
myślicie, bardzo bym prosiła :)
Dziękuje, kocham was i do
następnego.
Zoe ;)
To już koniec ? Cudowny rozdział! Kocham tego bloga !
OdpowiedzUsuńO boże jaki piękny :3 popłakałam się..
OdpowiedzUsuńnominowałam blog do Versatile Blogger Award http://foreverloveonedirection1d.blogspot.com/2013/03/versatile-blogger-award-123.html
OdpowiedzUsuń